sobota, 28 listopada 2015

Zabawa

W liceum w Ba Sing Se panował kolejny, zwyczajny wiosenny dzień. Uczniowie i nauczyciele zebrali się na sali gimnastycznej, żeby wysłuchać ogłoszenia, jakie przygotował dyrektor Roko
- Drodzy uczniowie. Poprosiłem was tutaj, ponieważ razem z radą pedagogiczną wymyśliliśmy coś dla was.- na sali rozległy się szepty- Proszę o ciszę. Chcieliśmy ogłosić konkurs na film zrobiony telefonem. Temat i długość zależy tylko od was. Macie tydzień. Zgłoszenia przesyłajcie na stronę szkoły. Liczymy na waszą kreatywność. Dziękuję za uwagę.
Wśród tłumu nastolatków opuszczających salę byli Jet, szkolny chuligan, oraz Katara, szkolna prymuska i szara myszka. Ale to tylko stereotypy. Co wszystkich dziwi, są razem od skończenia gimnazjum czyli trzy lata. Po lekcjach nasza "kochana" para szła chodnikiem. Jet "obejmował" Katarę w talii, a mówiąc "obejmował" mam na myśli trzymał ją jedną ręką za pośladek. Dziewczyna była już przyzwyczajona więc jej to nie przeszkadzało. Jet właśnie opowiadał swojej dziewczynie o planie na filmik na konkurs. 

- Zadzwonię po Zuko, Strzałę i Żądełko. Pojedziemy na naszą trasę, na zamkniętą autostradę. Tam zrobimy to, co potrafimy najlepiej.

- Zdurniałeś?! Chcesz się ścigać i to pokazać w szkole?! Wywalą was! - krzyczała na swojego chłopaka. Co prawda, kochała te wyścigi, tą adrenalinę. Jednak wołała, żeby nikt nie wyleciał ze szkoły.

-"Was"? Nas. Ty też na tym będziesz. Jako nasza seksowna laleczka.- powiedział z uśmieszkiem składając całus na policzku Katary. Szczerze, sam nie wiedział czy ją kocha. Ale wiedział dwie rzeczy. Kochał jej figurę, jej piersi i jej pośladki. Kochał także Katare, ale w łóżku. Tego co Jet robił z nią w łóżku nie da się opisać. - Ubierz się dzisiaj seksownie. I weź ze sobą kilka stówek. Muszę oddać Zuko za ostatnie wyścigi. Przyjadę po ciebie po 21. Nara. - odsunął się on niej i skręcił w inną ulicę. W jego głowie roiły się różne myśli i pomysły. Głównie były to pomysły na grę wstępną. Jednak z każdą chwilą jego fantazje seksualne znikały, a na ich miejsce pojawiały się mroczne myśli jak pozbyć się jego największego rywala, syna prezydenta miasta - Zuko.

Jeszcze tego samego dnia ok. 21 Katara czekała pod swoim domem. Jej brązowe włosy swobodnie opadły na ramiona, a usta zdobiła krwisto czerwona szminka. Na nogach miała swoje ukochane czarne trampki. Jej ubrania przykrywał płaszcz sięgający do kolan. Gdyby go nie założyła ojciec nie wypuścił by jej z domu. Nie wiedział co robi naprawdę jego córka. Myślał że poszła do swojej przyjaciółki pouczyć się na test a nie na nielegalny wyścig uliczny. Nie chciał żeby Katarze stało się to, co jej starszemu bratu. Dziewczyna stała oparta o płot, gdy zajechało żółte Porsche. Szyby były otwarte, a z wnętrza samochodu wydobywały się dźwięki najróżniejszych kawałków rockowych. Drzwi od strony pasażera otwarły się, a za kierownicą siedział Jet z uśmieszkiem i papierosem w ustach. Katara przybrała taki sam twarzy jak jej chłopak. Podeszła do samochodu, otworzyła tylne drzwi i wrzuciła do środka swój płaszcz. Zamknęła tylne drzwi i usiadła obok Jeta. Teraz chłopak mógł się jej dokładnie przyjrzeć. Jak zwykle patrzył od dołu. Czarne trampki, bardzo krótkie jeansowe spodenki i niebieska koszula w czarną kratę, zawiązana tuż pod biustem. Uśmieszek na jego twarzy powiększył się, gdy pomyślał co będą robić gdy wygra ten wyścig i załatwi Zuko. Polecą fajerwerki.

- Hej mała. Masz kasę? 

- A ty tylko o tym. Mam. - wyciągnęła z kieszeni rulonik banknotów- Trzy. Więcej nie miałam pod ręką.

- Mogłaś wziąć od swojego brata. On na pewno ma tego dużo. Tego, i czegoś jeszcze.

- Sokka już nie bawi się w dilerkę! Odsiedział swoje w poprawczaku i mu wystarczy.

- No już dobra, spokojnie. - gdy na drodze zrobiło się pusto, chłopak dodał gazu. Chciał już przygotować silnik na wyścig.

- Myślisz że wygrasz tym razem? - zapytała Katara po chwili milczenia.

- Wątpisz we mnie?

- Po prostu Zuko pokonał cię już trzy razy z rzędu. - na tę słowa chłopak prychnął z pogardą o nic nie mówił. Natomiast myśli Katary podążyły do Zuko. Wysoki, dobrze zbudowany, kruczo czarne włosy, blada cera i złote oczy. Można powiedzieć "Ideał" gdyby nie jeden, "mały" szczegół. Po lewej stronie jego twarzy znajdowała się blizna, i to dość duża. Gdy miał 13 lat wraz z jego matką mieli wypadek samochodowy. Matka chłopaka zginęła na miejscu, zaś on został ranny. Nikomu nie powiedział jak, więc skąd konkretnie wzięła się jego blizna wciąż pozostaje tajemnicą.

 Po około piętnastu minutach drogi dotarli na wyznaczone miejsce. Jet zatrzymał samochód tuż obok czarnego Bugatti o który oparty był wyżej wspomniany już chłopak. Ubrany w skórzaną kurtkę i czerwoną koszulę spoglądał na Katarę swoimi złocistymi oczami. Gdy tylko Jet wyszedł z auta, objął swoją dziewczynę, tradycyjnie kładąc rękę na jej pośladku. We dwoje podeszli do Zuko. Jet wyciągnął z kieszeni rulonik banknotów który dałamu Katara i rzucił go chłopakowi.

- Ile?

- Trzysta.

- Więcej nie miałeś, co? No trudno. Co dzisiaj stawiasz?

- Mam Katarę.

- Że co proszę? - odezwała się nastolatka - Mówiłeś żebym wzięła tylko te trzy stówki. Nie mam więcej przy sobie.

Chłopak jednak ją zignorował i mówił swoje.

- Jeśli wygrasz, możesz się z nią przespać.

- Że co proszę?! - odezwała się, tym razem oburzona. Na twarzy Zuko pojawił się uśmieszek. 

- To co słyszałaś.

Katara natychmiast się od niego odsunęła. 

- Jesteś idiotą! Nie jestem jakąś rzeczą! To koniec! 

- Heeej spokojnie mała. Przecież wiesz że wygram. 

- Ooo nie! Mam już cie po uszy! - mówiła coraz bardziej wściekła. Posłała Jetowi mordercze spojrzenie i podeszła do Zuko. 

- Teraz z nim trzymasz?! - oburzył się Jet

- Wolę z nim niż z tobą!

- Ej, uspokójcie się. - odezwał się Zuko- Przyjechaliśmy tu się ścigać a nie gadać. 

Jet zaczął mruczeć coś i przeklinać pod nosem i wsiadł do auta. Chwilowo Zuko i Katara zostali sami.

- Jeśli wygram, postawię ci lody, zgoda? - zapytał Zuko z zalotnym uśmieszkiem, na co dziewczyna pokręciła głową i spojrzała na niego.

- Zgoda. 

Oboje z uśmieszkami na twarzach udali się w swoich kierunkach. Po kilku minutach Jet i Zuko gotowi byli na linii startu. Katara stała dwa metry dalej, w rękach trzymając dwie flagi. Trzymała chłopaków w napięciu, a oni czekali aż da im sygnał do startu. W końcu nastąpiła długo oczekiwana przez nich chwila. Dziewczyna opuściła flagi. Dla Jeta i Zuko teraz nie liczyło się nic. Tylko droga, prędkość i wygrana. Z każdą sekundą licznik wskazywał coraz to większą szybkość. Obaj jednak jechali łeb w łeb. Jet jednak był pewny swego. Razem z Żądełkiem i Strzałą opracowali plan. Na pasie po którym jechał przeciwnik, rozlali benzynę. Poślizg gwarantowany. Nieświadomy niczego Zuko jechał z coraz to większą prędkością. Gdy miał zamiar wyprzedzić Jeta i wygrać wyścig, stracił kontrolę nad pojazdem. Samochód skręcił w barierki i przerzuciło go na drugą stronę drogi upadając na dach. Gdy Jet zobaczył że  jego plan wypalił, dodał gazu i po prostu odjechał. Zszokowana Katara która widziała całe zajście, podbiegła najszybciej jak potrafiła do samochodu. Szybko otworzyła drzwi od strony kierowcy. 

- Zuko!!! - krzyknęła przerażona. Chłopak był nieprzytomny, o ile nie martwy, z rozciętą głową po której spływała krew. Katara ostrożnie ale szybko wyciągnęła go z samochodu. Złapała go pod pachami i zaciągnęła kilka metrów dalej. Ułożyła go na ziemi i oceniła "straty". Jedyne co było widać to rozcięta głowa. Dziewczyna sprawdziła puls. Słaby, ale żyje. Szybko oderwała sobie rękaw od koszuli i zawiązała Zuko wokół głowy. Wiedząc że więcej nie może zrobić, wyciągnęła telefon z kieszeni i zadzwoniła na pogotowie.

Półtora tygodnia później, uczniowie liceum zebrali się jak kiedyś. Brakowało tylko kilku osób. Jeta, Żądełka i Strzały, których policja zamknęła w więzieniu za spowodowanie wypadku, oraz Zuko i Katary...

- Półtora tygodnia temu ogłosiliśmy konkurs. Niestety jednak nie napłynęła żadna praca. Z jednym wyjątkiem. Pomimo tego że przyszła ona po terminie, postanowiliśmy ją nagrodzić. A teraz, sami zobaczcie. 

Dyrektor zajął swoje miejsce a jeden z nauczycieli włączył nagranie, a oto co tam było:

Na dwóch dużych piłkach siedzieli Zuko i Katara. Chłopak był z bandażem wokół głowy i gipsem na lewej ręce. Oboje się uśmiechali i lekko odbijali na piłkach. 

- Kto zaczyna? - zapytała Katara cały czas robiąc to samo.

- Ty.

- Oj no ale... - spojrzała na niego i miała coś powiedzieć, ale chłopak ją wyprzedził swoim uśmiechem - No dobrze. - spojrzała w obiektyw- A więc chcieliśmy wam opowiedzieć historię, o szarej myszce i szkolnej prymusce, która zakochała się w szkolnym playboyu, z wzajemnością.

- Można powiedzieć, że lew zakochał się w jagnięciu. - powiedział Zuko patrząc na dziewczynę. Oboje spojrzeli sobie w oczy i się uśmiechnęli. Zuko nachylił się, jednak oboje się przewrócili a kamerka razem z nimi. Wylądowali na ziemi, Zuko na Katarze. Oboje zaczęli się śmiać. Gdy przestali, znów spojrzeli sobie w oczy. Przybliżyli swoje twarze, jednak gdy mieli się pocałować, Katara zerknęła na kamerkę i zakryła obiektyw dłonią. Filmik skończył się czarnym obrazem, i dwoma zdaniami: 

- Kocham cię. 

- Ja ciebie też.

THE END 


Tak, tak wiem. Wieczność nie pisałam ale mam wytłumaczenie! Brak weny i czasu! Ale w końcu coś napisałam i mam nadzieję że się podoba.

2 komentarze:

  1. Meeega! *.* Uwielbiam AU! :D
    Świetnie ci wyszło ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Roxy ty moja kochana. Ja tu czekam i czekam, a opowiadań nie ma! :(

    OdpowiedzUsuń